30 kwietnia 2023

DLACZEGO LICZENIA ZAPOTRZEBOWANIA KALORYCZNEGO W KALKULATORACH NIE MA SENSU?

GDZIE KULTURYSTOM BRAKUJE LOGIKI?

Ludzie często mawiają że dieta to 60% sukcesu, a może 70%...

Tre­ning i Dieta to dwa osobne fak­tory, które muszą iść rów­no­le­gle w sym­bio­zie.

Dieta jest tym, co wska­zuje kie­ru­nek naszej prze­miany.

Jeśli chcesz nabie­rać masy mię­śniowej, pomi­ja­jąc pewne wyjątki, jak powrót po dłu­giej prze­rwie, czy wej­ście na bombę życia po mostku, to musisz być w nadwyżce kalo­rycznej.

Nato­miast gdy chcesz redu­ko­wać tkankę tłusz­czową – musisz być w defi­cy­cie.

Wiele osób pyta się jak obli­czyć zapo­trze­bo­wa­nie kalo­ryczne.

No wła­śnie się nie da.

Są kal­ku­la­tory zapo­trze­bo­wa­nia, ale one nie biorą pod uwagę tak waż­nych aspek­tów, jak np. stan hor­mo­nów. Wpi­sy­wa­li­ście kie­dyś w kal­ku­la­tor wynik Waszego FT3 w bada­niu? FT3, czyli war­tość poka­zu­jąca, na jakim pozio­mie jest Wasza wolna tri­jo­do­ty­ro­nina, czyli ten aktywny, dzia­ła­jący hor­mon tar­czycy, prze­kła­da­jący się bez­po­śred­nio na nasz meta­bo­lizm.

A poziom hor­mo­nów tar­czycy będzie miał wpływ na zapo­trze­bo­wa­nie oczy­wi­ście te kal­ku­la­tory pomogą one tro­chę osza­co­wać, wia­domo że 50 kg kobieta potrze­buje mniej niż 130 kg męż­czy­zna.

Jed­nak pra­cu­jąc z pod­opiecz­nymi, widzę że ludzie naprawdę potra­fią się mocno róż­nić pod tym wzglę­dem.

Ja mam pod­opiecz­nego, który teraz robi masę na 6000 kcal, pra­cuje jako tre­ner, czyli jest dość aktywny i waży 85 kg, ale mam pod­opiecz­nego o podob­nej wadze, który

pra­cu­jąc na kopalni nie prze­kro­czył ni­gdy na masie 3700.
Każdy jest inny.
Naprawdę myśli­cie, że wpi­sze­cie 3 war­to­ści i dosta­niecie infor­ma­cje, jakie jest Wasze zero? Tak napi­sa­łem zero.
Zero kalo­ryczne.
ZAPOTRZEBOWANIE A ZERO TO NIE JEST TO SAMO. Zobacz­cie, Kul­tu­ry­styka to chyba jedyny taki dziwny sport, gdzie jak tre­nu­jemy wię­cej to jemy mniej.

Mam na myśli oczy­wi­ście stan reduk­cji.

Oczy­wi­ście , sam tre­ning na reduk­cji raczej zmniej­szamy obję­tość, aby na niż­szych kalo­riach być w sta­nie zacho­wać odpo­wied­nią inten­syw­ność, nato­miast suma­rycz­nie z tre­nin­giem Car­dio , w 99% tre­nu­jemy wię­cej, tre­nu­jemy cię­żej w skali tygo­dnia. Także wtedy nie ma mowy o jedze­niu - 300k­cal poni­żej zapo­trze­bo­wa­nia. Mylimy poję­cia.
Żeby być w sta­nie defi­cytu musi­cie jeść około 200- 300k­cal mniej niż Twoje ZERO.
A czym jest Twoje ZERO? Tym do czego orga­nizm się zaadop­to­wał w ostat­nich tygo­dniach.
Jeśli nawet jesteś koniem 100 kg mięsa, ale jesteś już w koń­cowym eta­pie reduk­cji, jesteś docięty, przez ostat­nie 2 tygo­dnie widzisz sta­gna­cje na wadze, w lustrze, obwo­da­ch....

To zna­czy że zaszła adap­ta­cja.

To znaczy, że teraz to jest Twoje ZERO KALORYCZNE.

NIE ZAPOTRZEBOWANIE, Zapo­trze­bo­wa­nie to Ty masz dużo więk­sze, nosząc 100 kg mięsa na sobie i ciężko tre­nując.

Czę­sto spo­ty­kam się z taką sytu­acją u kobiet, które chcą zacząć współ­pracę, że dostaje dość mało kalo­rii, a i tak nie ma progresu, jeśli cho­dzi o spa­la­nie tkanki tłusz­czo­wej.

Odej­mu­jemy kalo­rie, dalej nic się nie dzieje.

Pomimo że są aktywne i na pewno to, co dostają nie prze­kra­cza ich zapo­trze­bo­wa­nia.

Czym to jest spo­wo­do­wane? Czę­sto dzieje się tak u osób, które długi czas nie­umie­jęt­nie się gło­dziły, jadły w skali doby mało, i po pro­stu naj­zwy­czaj­niej w świe­cie ich orga­nizm zaadop­to­wał się do takiej kalo­rycz­no­ści, i ta, którą ja pro­po­nuje, pomimo że niska i tak jest za wysoka wzglę­dem tego ile było wcze­śniej.

Oczy­wi­ście, kiedy taka osoba zaczyna tre­no­wać siłowo (nasz meta­bo­lizm spo­czyn­kowy zwięk­sza się), pomimo trzy­ma­nia diety nawet wyż­szej kalo­rycz­nie, cza­sem spraw­nie chud­nie, ale cza­sem nie.

Mia­łem wiele takich przy­pad­ków, że ta pierw­sza reduk­cja to było takie dobi­ja­nie ledwo żywego i trzeba było pod­jąć decy­zję o mini­ma­sie.

Może poję­cie mini­masa

nie będzie koja­rzyć się dobrze kobie­cie z nadmierną ilo­ścią tkanki tłusz­czo­wej, dla­tego wolę ope­ro­wać stwier­dze­niem „Budo­wa­nie meta­bo­li­zmu”, Bo musi­cie wiedzieć, że wła­śnie meta­bo­lizm budu­jemy na masie, a nie na reduk­cji, meta­bo­lizm to całość prze­mian ener­ge­tycz­nych w naszym orga­nizmie, więk­szy apetyt, który towa­rzy­szy nam na reduk­cji nie­ko­niecz­nie towa­rzy­szy popra­wie meta­bo­li­zmu.

Dla­tego jak widzi­cie o zapo­trze­bo­wa­niu może mówić Kolarz,

Pły­wak, Pił­karz, któ­rzy trzy­mają podobny poziom tkanki tłusz­czo­wej cały rok, także ich dieta ma na celu sprawić, aby byli w swo­ich spor­tach mak­sy­mal­nie wydajni.

Ta dieta ma być dla nich zbi­lan­so­wana, ma zawie­rać odpo­wied­nią ilość Białka, tłusz­czy, węglo­wo­da­nów, ma uzu­peł­niać wszyst­kie mine­rały i wita­miny, no i ma dostar­czać tyle kalorii, aby Nie tyć.

Wtedy mówimy o zapo­trze­bo­wa­niu.

Nato­miast w kształ­to­wa­niu syl­wetki, jemy nie swoje zapo­trze­bo­wa­nie, A TYLE, ŻEBY ROBIĆ PROGRES! Także ope­ru­jemy wzglę­dem naszego zera, tego do czego orga­nizm się przy­zwy­czaił.

Cała filo­zo­fia. Więc co skąd wie­dzieć, kiedy zaszła adap­ta­cja, kiedy odej­mo­wać kalo­rie, kiedy doda­wać?

Obser­wo­wać. Jeśli Twoja waga ostat­nio nie zmie­nia się, to Twój orga­nizm jest przy­zwy­cza­jony do tej kalo­rycz­no­ści, i jest to jego „ZERO” kalo­ryczne. To jest wyjściowa, od której odej­mu­jesz lub doda­jesz w zależ­no­ści od celu.

Nie raz spo­ty­kam się z tek­stami ludzi, któ­rzy piszą pół roku jem 300 kcal powy­żej zera i moja waga od x czasu nie rośnie.

Przy­ja­cie­lu........300 kcal powy­żej zera to Ty byłeś załóżmy 2–5 tygo­dni.

Od tego czasu jesteś na zerze.

Jesz­cze bar­dziej mnie

śmie­szy jak ktoś koń­czy np. reduk­cje na 1500 bo np. współ­pra­co­wał z jakimś tre­ne­rem, teraz zaczyna masę robić sam i dodaje jedy­nie 300 kcal do swo­jego zapo­trze­bo­wa­nia, no bo cel to czy­ściutka masa. Jest jeden szcze­gó­ł…do­dał 300 kcal do zapotrzebowania, które obli­czył w kal­ku­la­torze. Chłop waży powiedzmy 90, aktywny, wyszło mu tam, nie wiem załóżmy 3500, to zacznie jeść 3800. Co się dzieje? Za mie­siąc zaczy­namy nową reduk­cje .
Albo wer­sja 2, chwa­limy się inter­ne­cie że

zbu­do­wa­li­śmy 8 kg w mie­siąc, i ciśniemy dalej, bo ego nie pozwala dopu­ścić do sie­bie myśli, że to 100% zalando.

Taki czło­wiek który

nie rozu­mie tej idei zera, będzie sie­dzieć na tej kalo­rycz­no­ści z 3–4 mie­siące masy, będzie opo­wia­dał że

robi masę, je 300 kcal powy­żej zapo­trze­bo­wa­nia.

Jaki będzie efekt koń­cowy? Za rok wyj­dzie na scenę, mając 500 g mię­śni wię­cej które zbu­do­wał w pierw­szy mie­siąc masy rów­no­le­gle z 8 kg wspo­mnia­nego smalcu, będzie wyglą­dał tak samo, reduk­cja znowu będzie katorgą.

To taki typowy obraz zawod­nika wycho­dzą­cego 10lat z rzędu w tej samej kate­go­rii wago­wej.

Napi­sa­łem celowo wago­wej, bo wia­domo, że są ludzie pre­dys­po­no­wani np. typowo pod clas­sic, phi­si­quelub mens phisi­que

i dla nich nie ma sensu opusz­czać tych kate­go­rii, bo w innych się nie odnajdą.

Ale chyba nikt mi nie powie, że kulturysta, który star­tuje w kul­tu­ry­styce wago­wej, haruje cały rok, dzień w dzień trzyma michę, robi to poto żeby

stać w miej­scu i wyjść za rok taki sam.

Jeśli tak się dzieje, to czas coś zmie­nić, włą­czyć Myśle­nie, Ale odejdźmy od tematu sceny do pro­filu bar­dziej typo­wego bywalca siłowni.

Sami widzi­cie, jak nie liczy­cie kalo­rii, tylko jecie „zdrowo”, to krę­ci­cie się w kółko, i nie ma szans prze­sko­czyć pew­nego poziomu.

A jaki to poziom, to już zależy od Waszej gene­tyki. Jeden bez trzy­ma­nia makro (licze­nia kalo­rii) nawet nie

będzie wyglą­dał jakby kie­dy­kol­wiek sztangę trzy­mał,

nato­miast nie­któ­rzy, jedząc dużo białka, i na masie jedząc wię­cej węgli, a na rzeź­bie mniej, są w sta­nie zro­bić świetną syl­wetkę.

Ok, kal­ku­la­tory nie są dokładne, ale nie liczy­łeś kalo­rii, więc od czego zacząć? Znajdź sobie jakiś pole­cany kal­ku­la­tor kalo­rii, wpisz przy­kła­dowy jadło­spis z kilku dni, wylicz śred­nią kalo­rii na jeden dzień.

Ułóż pod to taką kalo­rycz­ność diety opie­ra­jącą się na czy­stych pro­duk­tach i

trzy­maj to 2–3 tygo­dnie.

Obser­wuj się, waż codzien­nie i będziesz wie­dział co robić dalej.

Tak, waż codzien­nie.

Ważysz się codzien­nie po to, żeby mieć pełny obraz, ale nie dla­tego, żeby codzien­nie mnie­j/wię­cej i żeby pani­ko­wać. Waga ni­gdy nie scho­dzi­/ro­śnie liniowo.

Dzienne waha­nia to rzecz nor­malna, wyni­ka­jąca z tego jak się wypróż­nia­łeś, ile wody spo­ży­łeś, ile poso­li­łeś, jak się poci­łeś na tre­ningu itp.

Zwa­że­nie się i zapi­sa­nie to tylko 30 sekund, a ja

mając wagę z każ­dego dnia możemy wycią­gnąć śred­nią,

i razem z obwo­dami i fot­kami mieć obiek­tywny obraz sytu­acji.

Jeśli Twoja waga ostat­nio wzra­stała odej­mij od obli­czo­nej kalo­rycz­no­ści 200-400 kcal, więk­sza szansa, że znaj­dziesz swoje „ZERO”.

Pamię­taj­cie to jest czy­sta mate­ma­tyka.

Nie ma magicz­nych pro­duk­tów, są tylko bar­dziej lub mniej sprzy­ja­jące celowi, liczy się kon­trola kalo­rii.

 

Youtube

Przepisy

Przygotowanie do

zawodów

Menu

Doping

Suplementacja

Trening

Dieta i Zdrowie

Metamorfozy

Artykuły

Strona Główna

Imię
Nazwisko
Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

michalknl.coaching@gmail.com